poniedziałek, 31 października 2011

Pozwól mi z Tobą być...

Nie jest tragicznie, ale też bez rewelacji. Normalne, codzienne życie. Tylko chyba brakuje mi magnezu albo żelaza. Ale poza tym leci.

Za dwa tygodnie szykuje się wyjazd do Szczyrku z Kasprami, którego oczekuję z niecierpliwością.

Kupiłam wczoraj buty zimowe. Już zdążyły mnie obetrzeć.

Nic więcej nie mam do dodania. Dziękuję, dobranoc.

piątek, 21 października 2011

Schowaj mnie pod skrzydła Twe. (i nie wypuszczaj!)

Na świecie istnieją dwie grupy fajnych facetów: 1. homoseksualiści, 2. księża. Odnoszę wrażenie, że pozostali nie mają w sobie ani krzty ogłady, wrażliwości, jakiejś spostrzegawczości*. Tylko przedstawiciele tych dwóch grup potrafią zauważyć, że kobieta ma nowe spodnie, przedziałek w innym niż zwykle miejscu, że na ostatnim spotkaniu miała paznokcie pomalowane na czerwono, a dziś ma na czarno... No i co ma zrobić prawie dwudziestotrzyletnia panna? Wziąć sobie księdza za męża...?

Brakuje mi siły. Do życia i do kochania. Do wszystkiego generalnie. Dzieje się ze mną coś złego. Nie wiem jeszcze, co to jest, ale nie podoba mi się to. Dobry humor nieustannie przeplata się z gorszymi dniami. Zeszły tydzień był udany, teraz znowu jest źle. Nie mam kontroli nad własnym ciałem.
Staram się stosować rady Marcina: kiedy nie chce ci się czegoś zrobić, zrób to podwójnie. Nie zawsze wychodzi tak, jak powinno, ale bardzo się staram.
To kiedyś minie. Przecież musi. Przecież Ty jesteś przy mnie, więc co może mi się stać?

Kiedy fale mórz chcą porwać mnie, z Tobą wzniosę się, podniesiesz mnie...

*nie chcę tu nikogo urazić, bo, być może, gdzieś we wszechświecie żyją osobniki płci męskiej charakteryzujący się tymi cechami. W każdym razie nie w moim otoczeniu i ja ich nie znam- a piszę o własnych doświadczeniach.

sobota, 15 października 2011

Nie bój się, wypłyń na głębię!

Widzę pierwsze efekty. Amazing!

Czyż to nie dzieło sztuki?




















Słowa nie bój się zawarte są w Piśmie Świętym 365 razy- tyle, ile dni w roku. A więc każdego dnia Bóg mówi do mnie nie bój się, nie lękaj się, jest przy Tobie Chrystus...
-x.Damian

sobota, 8 października 2011

...i kiedy przyjdą dni deszczowe, naucz się przechodzić między kroplami

Nie chciałam pisać będąc w złym humorze. Bo w takiej notce znajdowałyby się jedynie narzekania na całe zło tego świata. Taka notka nie miałaby większego sensu. Bo mój humor ostatnimi czasy pozostawiał naprawdę wiele do życzenia. Mijający tydzień był wręcz tragiczny. Dlaczego? Zaczął się rok akademicki- mam mówić dalej? Ogólnie dni mijają mi pod hasłem Chaos, widzę chaos!. Minął tydzień zajęć, a ja w dalszym ciągu nie wiem w jakiej jestem grupie, na jakich zajęciach. Łatwiej dogadać się z dziećmi z podstawówki, niż z dorosłymi, odpowiedzialnymi studentami. Naprawdę.

Wczoraj spędziłam trochę czasu w towarzystwie Angeliki i udało mi się złapać trochę dystansu do tego wszystkiego. Bo było ze mną naprawdę kiepsko.

Ludzi z Kaspra znam dopiero czterdzieści cztery dni, a już trudno jest mi wyobrazić sobie życie bez nich. Szczególnie bez x.Damiana. Rozmowy z Nim dużo mi dają. Nie są to jakieś wzniosłe, patetyczne dyskusje o niewiadomoczym, ale takie zwykłe, codzienne rozmowy człowieka z człowiekiem.
Czasem tak niewiele potrzeba do szczęścia...

Marta od tygodnia jest w Warszawie. No i, co za tym idzie, ja od tygodnia mam pokój dla siebie. Niby fajnie. Jednak jest trochę pusto. Jedynaczką byłam przez pierwsze dwa lata swojego życia, których to lat, rzecz jasna, nie pamiętam. Dziwnie jest.



Byłam wczoraj w Twoim mieszkaniu. Rozmowa z Tobą okazała się być zbawienna. I to, że przyszedłeś do mnie, że poświęciłeś mi swój czas- dziękuję. Dziękuję, że ze mną jesteś zawsze i wszędzie.



Różaniec może wydawać się długi. Ale odmów jeden paciorek za bliską Ci osobę. Za chwilę przypomnisz sobie o kolejnej osobie, za którą warto się pomodlić. I kolejną, i kolejną. Aż w końcu okaże się, że brakło Ci paciorków, a różaniec jest tak naprawdę niespodziewanie krótki.
-x.Robert.