środa, 31 sierpnia 2011

Najwyższy czas nienawiść zniszczyć w sobie

Prokrastynacja- w psychologii: patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniająca się w pewnych dziedzinach życia. Prokrastynator ma problemy z zabraniem się do pracy i odkłada jej wykonanie, zwłaszcza wtedy, gdy nie widzi natychmiastowych efektów. Prokrastynacja najczęściej pozostaje nierozpoznana, a prokrastynatorów uważa się za leni, przypisując im brak silnej woli i ambicji. 
(żródło: wikipedia.org)

Właśnie odkryłam u siebie takie oto zaburzenie. I to pewnie dlatego nie mogłam się zmotywować wczoraj, żeby napisać, że zaliczyłam poprawę z ćwiczeń (!!!). I to pewnie dlatego teraz nie mogę zebrać się do nauki na jutrzejszą poprawę egzaminu, a zamiast tego bawię się mazakami... (rezultaty poniżej...). Ale mam przecież całą noc na naukę, prawda?

Gadałam wczoraj dość długo z x.Damianem. Bo, uwaga!, założyłam konto na fejsbuku (czad, wiem). I, kurcze, super mi się z nim rozmawia. Ja czytam z jego myśli, on czyta w moich. Jakbym znała go co najmniej kilka lat. Rzadko spotyka się takie osoby. Takie bratnie dusze. Mam nadzieję, że znajomość przetrwa, a z czasem przekształci się w przyjaźń.

A Karol wyjechał. Bez pożegnania. Widocznie moja tęsknota będzie nieodwzajemniona.

Rezultaty nauki:





poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Się rozkochałam na Twoim punkcie!

Nawet jeżeli przez te dwa dni, które zamiast na nauce spędziłam na Dniach Kasperiańskich zawalę tę poprawę, to nie będę żałować. Bo było cudownie. Podoba mi się ta Miłość, ta radość, ten ciągły uśmiech. Cieszenie się z drobiazgów- z biedronki, ze spadającego liścia, z wiatru, z możliwości zaproszenia balonika na spacer... Cieszenie się z możliwości posiadania marzeń, z muzyki. No i ci wspaniali ludzie. Dla takich chwil warto żyć, naprawdę. Oczywiście, oni znają się od kilku lat, są więc bardzo zgrani, tworzą swoją paczkę. I mimo, że wszyscy są bardzo mili i życzliwie nastawieni, to jednak trudno jest wejść w ich świat. A ja chcę w to wejść. Chcę tym przesiąknąć.

A poprawa już jutro... O tej porze będę już po. Strach się bać. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nie tyle boję się niezaliczonego pozytywizmu, co spotkania z dr C.

środa, 24 sierpnia 2011

Każda ciemna noc ma zawsze jasne zakończenie

Dowiedziałam się dzisiaj, że Karol wyjeżdża na stałe do Krakowa. I już zaczęłam tęsknić. Dziwnie będzie bez niego. Pusto. Wiem, wiem- są pociągi (co prawda coraz częściej nie jeżdżą, ale jednak są), komunikatory, internet, telefony... Ale jednak kontakt na pewno poniekąd zaniknie. Nie chcę stracić Karola. Nie jego.

Czasami wydaje mi się, że ten ciemny kolor na głowie mam po to, by zamaskować to, że intelektualnie jestem blondynką. I nie chcę tu urazić nikogo o blond włosach, chodzi mi o taką blondynkę z kawału. No bo jak inaczej nazwać to, że dzwonię w sprawie pracy i gdy facet pyta skąd dzwonię, ja odpowiadam że ogłoszenie znalazłam na słupie...? Żenada. Takim jak ja powinno się zabronić kontaktów z otoczeniem.

A teraz wracam czytać, cześć!

czwartek, 18 sierpnia 2011

Hej, czy ty wiesz, że ja się w tobie kocham?

Chciałabym móc napisać coś ciekawego, no ale niestety. Zbyt dużo to się u mnie nie dzieje. I raczej nic nadzwyczajnego. Żyję sobie w swojej rzeczywistości. Ani szarej, ani zbyt kolorowej. Takiej zwykłej.
Jeżdżę do Babci, spotykam się z Magdą, oglądam Brzydulę.

Na przyszły tydzień szykuje się ognisko z Magdą, Łukaszem, Mariuszem i Marcinem.

W przyszły weekend ja i Marta wybieramy się na rekolekcję. Nie mogę się już doczekać. Nie wiem tylko, czy wybrać warsztaty muzyczne, plastyczne czy teatralne. Marta wybrała muzyczne. A w moim przypadku, jako, że stado słoni nadepnęło mi kiedyś na obydwoje uszu śpiewanie i tym podobne odpadają w przedbiegach. Jakichś szczególnych uzdolnień plastycznych też nie posiadam, ale od jakiegoś czasu poszukuję bezskutecznie kolczyków-cytrynek, liczę więc na to, że coś podobnego mnie tam nauczą zrobić. Ale jeszcze to przemyślę.

Coraz bliżej poprawa pozytywizmu. A ja jak nic nie umiałam, tak nic nie umiem. I nie potrafię zmotywować się do nauki.

I tyle.

piątek, 12 sierpnia 2011

Chcesz być szczęśliwy? Podnoś ciągle poziom optymizmu we krwi

Z racji że dość miałam siedzenia w domu, wybrałam się wczoraj na spacer. Byłam na Jasnej Górze. I, kurcze, jak już tam weszłam, to nie mogłam wyjść. Ludź na ludziu. I znowu zaczęłam żałować, że nie poszłam na pielgrzymkę. Bo tyle pozytywnej energii było w tych wszystkich ludziach. Ale w przyszłym roku to już na pewno pójdę. Na pewno!

Denerwuje mnie fakt, że najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy zawsze kiedy już leże w łóżku, zasypiam i nie mogę zmusić się do wstania i zapisania tych kilku zdań. Rano pamiętam mniej-więcej o co chodziło, ale nie potrafię już ta ładnie ubrać tego w słowa. Bez sensu, wiem.

Strasznie boli mnie brzuch. Idę więc pocierpieć trochę w samotności, cześć!

czwartek, 11 sierpnia 2011

Bo świat, jeśli tylko zapragniesz, przyjaźni da znak!

1. Czy masz jakieś uzależnienia?
Mam. Nie są one szczególnie groźne, ale kilka mam.
Pierwszym i chyba najbardziej inwazyjnym jest uzależnienie od muzyki. Po prostu nie znoszę ciszy. Musi coś grać i zazwyczaj nie jest ważne co. Nie zniosę tylko takiego bezsensownego (według mnie!) walenia zwanego techno. A poza tym słucham zachłannie wszystkiego i zawsze. Podczas nauki, oglądania telewizji, czytania, kąpieli... Nie zasnę także w ciszy. Także muzykę stawiam na pierwszym miejscu.
Na drugim miejscu jest herbata. Ostatnio zauważyłam, że w kuchni, w półce nad zlewem coraz więcej miejsca zajmują pudełka z herbatą. I to za moją sprawą. Być może dla niektórych wyda się to dziwne, ale zamiast piwa wolę się napić jakiejś fajnej herbaty.
Trzecie miejsce zajmują książki. Dzień bez czytania jest dniem straconym! Koniec myśli.
I czwarte miejsce. Na tej lokacie umiejscowieni są panowie. Jest czterech takich, na których mogłabym patrzeć całymi dniami i nocami. Są to, oczywiście, ci,  których zdjęcia widnieją po lewej stronie. I o ile swoją fascynację Marcinem Dorocińskim i Stefanem Terrazzinem rozumiem, o tyle za Chiny nie wiem, co mi się podoba w Andrzeju Chyrze i Czesławie Mozilu. No po prostu nie wiem. Ale mają chyba to coś. Co kręci i podnieca... No i ostatnio dołączył do nich ten młody Robert Pattinson. Nie urzekł mnie jako Edward, urzekł mnie jako Jakub Jankowski. Ten uśmiech i ten głos.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Są ludzie, po spotkaniu których już nigdy nie jesteśmy tacy sami

Wybrałam się wczoraj na zakupy. A ponieważ nie spodziewałam się jakiegokolwiek odzewu ze strony kogokolwiek, telefon zostawiłam w domu. Na zakupach spotkałam Łukasza. Słyszał, że łowienie ryb relaksuje, więc kupił sobie wędkę i zapytał, czy nie wybrałabym się z nim nad staw. Jako, że nie widzieliśmy się prawie rok i troszkę mi się za nim tęskniło, to pojechałam. Pojechaliśmy w najbardziej odludne miejsce, żeby nie było wstydu, że Łukasz nie potrafi nawet wędki zarzucić... Nigdy w życiu nie oglądałam nawet żadnego programu o wędkowaniu, ale dość dziwne wydało mi się łowienie ryb na kukurydzę konserwową. Łukasz stwierdził, że tak mu polecił pan w sklepie wędkarskim. Ale tak czy inaczej nic nie złowił. Może dlatego, że nie wiadomo, czy w tym stawie w ogóle żyją ryby...
Wróciłam do domu, spojrzałam na telefon, a tam siedem połączeń nieodebranych i dwa smsy. Wszystko od Magdy. Dobijała się z pytaniem, czy przyjdę się z nią spotkać. Napisałam, że nie wzięłam telefonu, bo nie przypuszczałam, że ktoś sobie o mnie przypomni. Na odpowiedź się nie doczekałam. Cóż, widocznie już nie byłam jej potrzebna.

Ale nie ma się co mazać.
Humor wczoraj (i trzyma do dzisiaj) poprawił mi Łukasz. Tak mi się ciepło na sercu zrobiło jak zobaczyłam go dumnie kroczącego w moją stronę. Dobrze jest mieć takiego przyjaciela.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Jak mam kochać?, powiedz, jak? Kiedy rani mnie mój brat

PRZYJAŹŃ- bliskie, serdeczne stosunki z kimś oparte na wzajemnej życzliwości, szczerości, zaufaniu, możności liczenia na kogoś w każdej okoliczności.
Słownik języka polskiego, t. III, red. prof. dr Szymczak Mieczysław, Warszawa 1988, s. 1039.

A teraz spójrzmy obiektywnie:
1. Czy nasze stosunki są bliskie? Raczej TAK.
2. Czy nasze stosunki są serdeczne? Raczej TAK.
3. Czy nasze stosunki są oparte na wzajemnej życzliwości? Raczej TAK.
4. Czy nasze stosunki są oparte na wzajemnej szczerości? NIE powiedziałabym.
5. Czy nasze stosunki są oparte na wzajemnym zaufaniu? NIE do końca.
6. Czy nasze stosunki są oparte na wzajemnej możności liczenia na siebie w każdej okoliczności? Na pewno NIE.

Podsumowując: TAK- 3 głosy, NIE- 3 głosy.
Uznaję jednak, że możliwość liczenia na kogoś w każdej sytuacji i wzajemne zaufanie i szczerość są ważniejsze niż bliskie i serdeczne stosunki.
Czyli nie jest moją przyjaciółką. Nie mogę nazwać przyjaciółką osoby, która pojawia się tylko kiedy to ona czegoś potrzebuje. Kiedy ja mam problem, kiedy ja sobie z czymś nie radzę, ona jest w pracy, jest zajęta, nie ma nawet czasu odpisać na głupiego smsa.

Jestem żałosna, że daję się tak wykorzystywać.

sobota, 6 sierpnia 2011

Szczęście nie oznacza, że wszystko musi być idealnie

Zdałam sobie właśnie sprawę z tego, że nie mam życia towarzyskiego. Głupie uczucie. Powiedziałabym nawet, że lekko dołujące.

Wakacje na półmetku, a ja nie zrobiłam jeszcze nic fajnego, nic szalonego. Nie mam pomysłu na siebie.

Mój spokój psychiczny burzy lekko świadomość zbliżających się praktyk i poprawy z pozytywizmu.
Od samego początku nie mogłam doczekać się tych praktyk. A teraz, kiedy został równy miesiąc do ich rozpoczęcia, zaczęłam się trochę stresować. Mam nadzieję, że to minie.
Strasznie, ale to strasznie boję się za to poprawy z pozytywizmu. Aż mi niedobrze na samą myśl o tym. A myślę coraz częściej.
Wiem, że dam radę. Bo muszę dać. Ale mimo wszystko...

Dorotko, baw się dobrze!

wtorek, 2 sierpnia 2011

Przyjaciela mam, co pociesza mnie

Oto tu jesteśm mój Boże. Szukasz mnie? Czego chcesz? Nie mam Ci nic do dania. Po naszym ostatnim spotkaniu, nic nie odłożyłam dla Ciebie. Nic... Ani jednego dobrego uczynku. Byłam zbyt zmęczona.
Nic... Ani jednego dobrego słowa. Byłam zbyt smutna. Obrzydzenie życiem, nuda, bezużyteczność.
-Ofiaruj! 
Zniecierpliwienie, gdy każdego dnia widzisz dzień kończący się bezużytecznie. Pragnienie, by odpoczywać wolna od obowiązków i zobowiązań, obojętność na dobro, które należy uczynić, zmęczenie Tobą, mój Boże!
-Ofiaruj! 
Ospałość duszy, wyrzuty sumieniaza moją apatię silniejszą od wyrzutu... Potrzeba bycia szczęśliwą, czułość, która wyczerpuje, ból, że jestem taka jaka jestem, niestety...
-Ofiaruj!
Niepokoje, lęki, wątpliwości... Panie, niczym szmaciarz wędrujesz, zwbierając odpadki i śmieci. Co chcesz z nimi zrobić, Panie?
 -Królestwo Niebieskie.


Wiem, że jeszcze bardzo długa droga przede mną, ale jestem na dobrej ścieżce prowadzącej do celu. Jestem pełna wiary. I zaufam...
Od dziś mam nowy hymn- Zaufaj Panu!

Ciekawe, czy ks. A. mieszał w tym palce...