wtorek, 9 sierpnia 2011

Są ludzie, po spotkaniu których już nigdy nie jesteśmy tacy sami

Wybrałam się wczoraj na zakupy. A ponieważ nie spodziewałam się jakiegokolwiek odzewu ze strony kogokolwiek, telefon zostawiłam w domu. Na zakupach spotkałam Łukasza. Słyszał, że łowienie ryb relaksuje, więc kupił sobie wędkę i zapytał, czy nie wybrałabym się z nim nad staw. Jako, że nie widzieliśmy się prawie rok i troszkę mi się za nim tęskniło, to pojechałam. Pojechaliśmy w najbardziej odludne miejsce, żeby nie było wstydu, że Łukasz nie potrafi nawet wędki zarzucić... Nigdy w życiu nie oglądałam nawet żadnego programu o wędkowaniu, ale dość dziwne wydało mi się łowienie ryb na kukurydzę konserwową. Łukasz stwierdził, że tak mu polecił pan w sklepie wędkarskim. Ale tak czy inaczej nic nie złowił. Może dlatego, że nie wiadomo, czy w tym stawie w ogóle żyją ryby...
Wróciłam do domu, spojrzałam na telefon, a tam siedem połączeń nieodebranych i dwa smsy. Wszystko od Magdy. Dobijała się z pytaniem, czy przyjdę się z nią spotkać. Napisałam, że nie wzięłam telefonu, bo nie przypuszczałam, że ktoś sobie o mnie przypomni. Na odpowiedź się nie doczekałam. Cóż, widocznie już nie byłam jej potrzebna.

Ale nie ma się co mazać.
Humor wczoraj (i trzyma do dzisiaj) poprawił mi Łukasz. Tak mi się ciepło na sercu zrobiło jak zobaczyłam go dumnie kroczącego w moją stronę. Dobrze jest mieć takiego przyjaciela.

1 komentarz:

  1. ja w życiu nie byłam na rybach. łowic na kukurydze konserwową ? pierwsze słysze na prawde, chyba racze na dzdżownice sie łowi, koło mnie jest staw na którym łowią i zawsze na dzdżowice właśnie.

    ojj tak ale jak teraz bym cały tydzień nic nie robiła to mogłoby być ciężko

    OdpowiedzUsuń