Zdałam sobie właśnie sprawę z tego, że nie mam życia towarzyskiego. Głupie uczucie. Powiedziałabym nawet, że lekko dołujące.
Wakacje na półmetku, a ja nie zrobiłam jeszcze nic fajnego, nic szalonego. Nie mam pomysłu na siebie.
Mój spokój psychiczny burzy lekko świadomość zbliżających się praktyk i poprawy z pozytywizmu.
Od samego początku nie mogłam doczekać się tych praktyk. A teraz, kiedy został równy miesiąc do ich rozpoczęcia, zaczęłam się trochę stresować. Mam nadzieję, że to minie.
Strasznie, ale to strasznie boję się za to poprawy z pozytywizmu. Aż mi niedobrze na samą myśl o tym. A myślę coraz częściej.
Wiem, że dam radę. Bo muszę dać. Ale mimo wszystko...
Dorotko, baw się dobrze!
ja tez nie mam zycia towarzyskiego, przyzwyczailam sie do tego, mam jedna kolezanke ale wiem ze to ta prawdziwa. Pomysl na siebie napewno znajdziesz nie odrazu ale z czasem, cos przyjdzie ci go glowy ;) pozdrawiam moje-szaro-rozowe-zycie.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń