Nawet jeżeli przez te dwa dni, które zamiast na nauce spędziłam na Dniach Kasperiańskich zawalę tę poprawę, to nie będę żałować. Bo było cudownie. Podoba mi się ta Miłość, ta radość, ten ciągły uśmiech. Cieszenie się z drobiazgów- z biedronki, ze spadającego liścia, z wiatru, z możliwości zaproszenia balonika na spacer... Cieszenie się z możliwości posiadania marzeń, z muzyki. No i ci wspaniali ludzie. Dla takich chwil warto żyć, naprawdę. Oczywiście, oni znają się od kilku lat, są więc bardzo zgrani, tworzą swoją paczkę. I mimo, że wszyscy są bardzo mili i życzliwie nastawieni, to jednak trudno jest wejść w ich świat. A ja chcę w to wejść. Chcę tym przesiąknąć.
A poprawa już jutro... O tej porze będę już po. Strach się bać. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nie tyle boję się niezaliczonego pozytywizmu, co spotkania z dr C.
O tak nie ma to jak dobra zabawa :D
OdpowiedzUsuńDasz radę trzymam kciuki ;*
powodzenia
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki :)
trzymam kciuki ;*
OdpowiedzUsuńDaj znać jak poszła Ci poprawka :)
OdpowiedzUsuńjak poszla poprawka ??
OdpowiedzUsuńPrzyciągam? Jedynie chyba nieznajomych.
OdpowiedzUsuńA tak właściwie to raczej właśnie spotykam takich niesamowitych ludzi, niż miałabym ich przyciągać do siebie. Hm... W każdym razie jakby nie było - jest dobrze jak jest! :D
Tutaj, gdzie mieszkam jestem dla innych ta 'inna'. Lecz wcale, a wcale mi to nie przeszkadza :)
Poprawa? ;> Jak Ci poszło?