piątek, 17 czerwca 2011

Bac sie milosci, to bac sie zycia; kto boi się zycia, jest już trzy czwarte martwy

Boję się, że nie będę umiała traktować K. jak chłopaka. Znam go jak własną kieszeń. Traktuję go jak brata. Mówię mu wszystko. Przy nim jestem sobą. Chce mi się płakać to płaczę, chce mi się śmiać to się śmieję. Chcę milczeć to milczę. Boję się, że to wszystko legnie w gruzach i będzie tak, jak za każdym razem. A co, jeżeli znowu to zniszczymy? Czy warto?

Odwiedziłam dzisiaj SP51, w której spędzę cały wrzesień ucząc dzieci. Poznałam moją polonistkę-przewodniczkę. Niesamowitą ma energię ta kobieta, naprawdę. Gada jak najęta, nie dopuściła mnie do słowa. I chyba ma ADHD niestwierdzone nieleczone. Jeżeli chodzi o ilość uczniów, to normalnie szał pał: w klasie IV- siedemnaście osób, w klasie V- osiem, w klasie VI- dziesięć. Żyć nie umierać.
Będzie fajnie.

Egzamin z psychologii zaliczyłam na 5.0. Jestem z siebie dumna. I żałuję, że zamiast filologii polskiej nie wybrałam psychologii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz