środa, 8 czerwca 2011

A ja mam już dosc...

Kto powiedział, że pierwszy rok studiów jest najtrudniejszy? No kto?, przyznawać się teraz! Pierwszy rok w porównaniu z tym, przez co przechodzę teraz, to było nic. W zeszłym roku nie robiłam kompletnie nic. A w tym? Zarywam noce, chodzę jak zombie, kuję się jak nienormalna. I wszystko na nic.
Miałam dzisiaj drugie podejście do zaliczenia pozytywizmu. Drugie podejście- out. Mam przyjść jutro. Ale nie wiem, czy jest sens spędzić kolejną noc na nauce, czy może po prostu iść tam jutro i poprosić o 2? Bo nie wiem już naprawdę, czego więcej mam się nauczyć. Umiem już wszystko, naprawdę.  Mogłabym wykładać pozytywizm na UJocie. Nie mam już siły do tego.
Wiem, że ten czas mogłabym wykorzystać na naukę, ale najzwyczajniej w świecie musiałam się "wypisać". Nie pomogło za bardzo. Ale cóż.

Muszę przestać być tak naiwna. I muszę przestać być na każde jego westchnięcie w moją stronę. Po tylu upokorzeniach, jakie spotkały mnie z jego strony powinnam być bardziej rozsądna. Ale nie jestem. Może po prostu nie umiem uczyć się na błędach?

1 komentarz:

  1. Ja również trudniejszy i nawet najtrudniejszy miałam drugi rok... Mam jednak nadzieję, że szybko Ci on zleci, a trzeci już będzie spokojniejszy... ;) No niestety swoje na studiach trzeba przeżyć i trochę się pomęczyć... Myśl pozytywnie, a na pewno wszystko będzie dobrze :) Nie za pierwszym, to za drugim razem... Powodzenia! )

    OdpowiedzUsuń