środa, 13 lipca 2011

A moze by tak, dla odmiany, zakochac sie z wzajemnoscia?

Karol znowu się mną pobawił. Znowu nic sobie nie robi z moich uczuć. Znowu. Znowu. Znowu, kurwa, znowu!!!! Ale to już ostatni raz. Obiecuję, ostatni raz.
Była kolejna próba. Kolejna nieudana próba. Ostatnia próba.
Nie skrzywdzi mnie. Już nigdy, przenigdy. Nie będę już płakać. Nie przez niego. Nie zasługuje na moje łzy.

Przepraszam, bardzo nie lubię używać wulgaryzmów w moich wpisach. Ale dzisiaj czuję się kompletnie rozbita. I sama nie wiem, tak jakoś.

3 komentarze:

  1. Pozazdrościć, taak... A uwierzyć, że to wszystko zmieniło się w przeciągu paru miesięcy. Lecz jest to teraz moja podpora w trudnych chwilach i radość nieskończona w tych dobrych momentach. Dzięki temu wiem, że znalazłam swoje miejsce na świecie, może nie tak precyzyjnie, ale po prostu cieszę się, że żyję i codziennie jest mi dane widzieć świat przez moje ulubione okno. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A co do Twojej notki.
    Jeszcze nie tak dawno spotykałam się z pewnym chłopakiem. Był o trzy lata ode mnie starszy. Choć przez cały czas wypominał mi mój wiek, nie sądziłam, że to dla niego aż takie ważne. Zaangażowałam się w to bardziej. Na serio myślałam, że coś z tego wyjdzie. W końcu dawał mi ku temu powody, a potem? A potem ni stąd ni zowąd urwał ze mną wszelkie kontakty. Jestem pewna, że pojawiła się inna. Jednak nie odczuwam już teraz aż takiej złości. W sumie czasami cieszę się, że się poznaliśmy i mogłam z nim spędzić miłe chwile. Fakt, skończyło się, jest źle.. Ale czy zabronione jest wspominać tego, co miłe? :)

    Lecz nie wiem co ten Karol zrobił, więc nie mogę nic doradzić wprost. Wyjęłam tylko wspomnienie ze swojej pamięci i Ci o tym napisałam.
    Jednak mówisz prawdę: "Nie zasługuje na moje łzy." Tego się trzymaj, acz staraj się wybaczać. Nie trzeba niczego dalej kontynuować, nie musisz nic mówić wprost. Wybacz mu w duchu, tak dla siebie, dla własnej ulgi. Może to pomoże - mi pomaga. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, przykro mi! :-( Myślę, że każdy zasługuje na jedną szansę - bo każdy popełnia błędy. Czasami dajemy i drugą, ale na tym powinno się zakończyć. Trwam w tej zasadzie po dziś dzień i jestem szczęśliwa, no i z czystym sumieniem.

    (Choćby mój były - nie rozstaliśmy się oficjalnie. W moim sercu nie było już dla niego miłości. Zdecydowałam nic mu o tym nie mówić i jeszcze dać sobie samej szansę. Po miesiącu, dwóch nic między nami na nowo nie zaiskrzyło - zerwałam. To było dobra decyzja, jak zresztą wiesz.)

    Mam nadzieję, że nie wpadniesz w dołek i szybko podniesiesz głowę do góry! Ja tyle czasu szukałam księcia tracąc powoli nadzieję... udało się. :-)

    PS. Masz rację, pewnie pomoże. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń