piątek, 22 lipca 2011

A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...

Jak nic mam nadmiar prolaktyny. Obejrzałam właśnie Wodę dla słoni. Przeryczałam połowę.
(Tak na marginesie: ten Robert to jednak jest cudowny... Chociaż Polak z niego bardzo marny)




Panie i Panowie, przedstawiam Wam Dziubaskową! Ma 22 tygodnie i waży 0,5 kg!
Ale nie będzie moją chrześniaczką. Nie stać mnie na luksus bycia chrzestną. Bardzo żałuję.

6 komentarzy:

  1. milo mi poznac to malenstwo :)
    a co do bycia chrzestna to w sumie moze i dobrze bo to droga impreza
    zbankrutowac mozna

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak sobie wyobrażałaś? Wiesz, ja bardzo lubię rozwijać takie tematy, lecz bez tłumacza to mało osób mnie zrozumie ;) Lecz chętnie przeczytam jak Ty to wszystko widzisz.

    Co do pogody to też myślałam, że jesień już nadchodzi, lecz od soboty podobno ma być już słonecznie. Obyyy! Choć w sumie deszcz aż tak to mi nie przeszkadza. Na dwór przecież da się wyjść, gdy leje.

    Pamiętasz może tytuł tego filmu o człowieku w tramwaju?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hohoho, jakie maleństwo! :)
    A Dziubaskowa jak będzie mieć na imię?

    OdpowiedzUsuń
  4. Amelia jest bardzo ładne :)

    A za stronę bardzo, bardzo dziękuję! Genialne! Popłakałam się ze śmiechu :) A może i w Polsce zrobić coś takiego, hm?

    Nawet Twój wymysł jest sensowny, powiem Ci. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na mnie bardzo podziałał ten link: http://www.youtube.com/watch?v=A2s-YtJKTnk
    Z kumpelą tarzałyśmy się po podłodze. :D
    Lecz i tak śmiech małych dzieci jest najlepszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyobraź sobie, że ja kiedyś byłam taka szara mycha - zero towarzyska, zero śmiechu, ponurak taki mały. ;)
    Aż pewnego razu, od tak, po prostu podeszła do mnie kumpela. Wsparła się o mnie o ramię i wyszeptała: Mamooo..
    Przypadek! Takie małe słowo - pomyłka!
    Śmiałam się przez 76 minut bez przerwy. (W sumie to nie wiedziałam aż do tamtej pory, że człowiek jest zdolny aż tak długo się śmiać - nie do wyobrażenia. Do dzisiaj sama sobie się dziwię.) Ledwo mogłam powietrza nabrać, brzuch bolał mnie niemiłosiernie. Wyśmiałam się po wszystkie tamte szare lata co chodziłam smutna.
    I co? Od tego czasu mój świat nabrał bardziej kolorowych barw i potrafię się teraz śmiać z niczego. Pamiętam jak na lekcjach zaczynałam chichotać i ludzie się odwracali: "Z czego się śmiejesz?"
    Z niczego. "To przestań się śmiać" Nie mogę... :D Momentalnie byłam cała we łzach od śmiechu.

    :):):)!

    OdpowiedzUsuń